napisałam to 18.09.2012 o godz. 22:12, cały czas przebywał tu ten zapisek, dziś go odnalazłam, bo śniła mi się właśnie historia zwana we śnie „niewinna morderczyni i inne mataczenia”. zaczynają mi się śnić czytane książki, tę akurat zupełnie zapomniałam. przywracam do myśli. ona jest w dodatku o śnieniu, jak je widzi ktoś inny.
nie tak dawno śnił mi się „Krótki list na długie pożegnanie” i przeczytałam go na nowo, sen miał skutki prorocze, chociaż co do snów nie nadużywam słowa proroctwo.
pozwalam sobie czytać co popadnie, bez zamiaru, i potem to pozostaje, jak się okazuje, nie tylko w blogu.
________________________________
Wierzę, że on naprawdę chciał wyrazić mniej więcej to, co też kiedyś przeczytałam: że Kubla Chan w XIII wieku miał sen o pałacu, a potem zbudował taki pałac, jaki widział we śnie. To jeszcze nic, bo przeczytaliśmy też, że w XVIII wieku angielski poeta Coleridge, który nie wiedział o tamtym śnie mongolskiego chana, wziął kiedyś środek nasenny i miał sen o wierszu opisującym ów pałac, i obudził się pewien, że ułożył lub „odebrał” wiersz składający się z około trzystu wersów, które pamiętał z osobliwą jasnością i z których pięćdziesiąt zdołał zapisać – utwór ten nosi tytuł „Kubla Chan, czyli widzenie we śnie”, pięćdziesiąt wersów, bo reszta przepadła w z powodu nieoczekiwanego gościa.
Dalej jest o męczarni wykorzystywania resztek snu, własnego snu samego Vila-Matasa, bardzo doceniam takie męczarnie, które on nazywa rekonstrukcją i zniekształceniem, to też jeszcze nic, to się chcąc niechcąc zawsze odbywa. Ale nagle występuje zdanie o tym, po co czy dlaczego te wszystkie mataczenia: ponieważsen należy uznać za przeżycie, sny przenikają do naszej codziennej rzeczywistości, a nawet pomagają nam nią manipulować…
Przejmuje mnie to. Jest to książka o pisaniu książki „Światła morderczyni”, okazuje się w końcu, że całą książkę pisze się po to , aby umieścić w niej jeden jedyny wiersz, ostatni jaki napisał w życiu i jedyny, jaki opublikował. To się też zdarza, Borges mówi, że Dante napisał „Boską Komedię”, aby mieć gdzie mówić o Beatrycze. Ale dalej jest coraz smutniej. Jest coś naprawdę z prawdziwości. Dzisiaj uważam, że „Światła morderczyni” była przede wszystkim pożegnaniem z poezją. Ukrytym tematem książki byłaby zatem głucha młodzieńcza rozpacz kogoś, kto rozstał się z poezją, by popaść w banał prozy. Chyba tak właśnie było. W tym miejscu łatwo się zapomina o ironii, o której wcześniej było tutaj >>
________________________________
Enrique Vila-Matas – Paryż nigdy nie ma końca